einstein
Administrator
Dołączył: 07 Wrz 2007
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: 05.11.2007, 22:15 Temat postu: Ostatnie chwile towarzysza prezydenta Allende |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Powyższy link prowadzi do relacji spisanej przez Danilo Bartulína, lekarza i przyjaciela prezydenta Allende. Napisana perfekcyjnie - wzbudza gniew i wyciska łzy, do chwili kiedy coś sobie czytelnik uświadomi.
Otóż niemal toczka w toczkę taka sama relacja mogłaby zostać napisana przez kogoś z otoczenia Hitlera. On również nie chciał się do końca poddać, uważał swą sprawę za słuszną, miał część narodu za sobą.
Nie porównuję Allende z Hitlerem - porównuję styl relacji. Agitka obliczona na wywołanie pożądanego efektu. Podziała na ludzi nastawionych bezkrytycznie, lecz wzbudzi obrzydzenie w kimkolwiek, kto nie przyjmuje za pewnik wszystkiego, co czyta.
Jak stwierdził mój kolega, to samo wydarzenie można określić np. tak:
1) Hitler gnieździł się jak szczur w upadającym mieście
2) Hitler do końca trwał bohatersko na posterunku
Oba zdania opisują to samo, lecz jakże inne emocje im towarzyszą!
Tytuł wątku jest trochę mylący, gdyż tak naprawdę chciałbym rozpocząć dyskusję o rzetelności relacjonowania zdarzeń, a przypadek śmierci prezydenta Allende bardzo dobrze tu pasuje.
Dość już mam tego, że dla "Faktów i Mitów" każda nowa świątynia to "koszmarek architektoniczny", dość mam nazywania każdego niemiłego nam protestu "histeryczną reakcją", już nie mówiąc o języku Kaczorów... Gdzie się podział obiektywizm? Jeszcze niedawno tu był...
Dlaczego jeśli ktoś wypowiada się przeciwko nam, to "wrzeszczy"? Dlaczego jeśli ktoś nie odpowiedział nam na pytania, to od razu "z niewiadomych przyczyn"? Dlaczego jeśli ktoś w niewygodnej sytuacji wyjechał na wczasy, to od razu "oczywiście"?
W ten sposób zachowując pozory obiektywizmu wydajemy wyroki lub rozdajemy wieńce. Rzygać mi się chce.
Post został pochwalony 0 razy
|
|